Była sobota, w organizacji zostało tylko dwóch członków, reszta rozeszła się na misje. Deidara siedział przed dużym telewizorem, oglądając „Złe wychowanie” w swojej części pokoju, zaś Sasori jak zwykle ulepszał swe marionetki w przeciwległym kącie pomieszczenia. Deidara myślał nad tym, jak to jest być seme, jak to jest uprawiać seks. Spojrzał przelotnie na marionetkarza, oblizując lubieżnie wargi. Trzeba będzie to sprawdzić. Nie podejrzewający nic Danna, nadal skubiący w kukiełkach, wydał mu się bardzo pociągającym obiektem. Niski, o drobnej budowie, bladej, niemalże porcelanowej cerze, rubinowych włosach i czekoladowych oczach… Sama rozkosz. Ciekawe, jaki jest, czy już to robił… Jego przemyślenia przerwał spokojny, pobudzający zmysły szept koło ucha.
-Wyłącz to.
Rozkazał głos. Głos władcy marionetek. Złotowłosy obrócił błękitne oczy w jego stronę. Anioł. Piękny anioł z wrednym charakterem, tak by go określił Sasori.
-Danna…
Westchnął cicho blondyn, odgarniając z oczu grzywkę.
-Wybacz, ale nie mogę się powstrzymać, hm…
Przyparł mistrza do podłogi, zwisając nad nim. Ich oczy, jak i wargi się zetknęły. Deidara zamknął powieki, a Sasori nie poczuł nic. Zupełnie nic. Blondyn był nieco zdziwiony, przecież normalny człowiek zareagował by jakoś, odepchnął, nawrzeszczał, jak się spodziewał po swoim mistrzu. Jednak nic takiego się nie wydarzyło, a niebieskooki, zachęcony tym, schylił się i szepnął mu do ucha…
-Danna… Danna, ja cię kocham, hm…
Lalkarz był zaskoczony tymi słowami. Pierwszy raz je słyszał… Pierwszy raz były skierowane do niego.
-J-Ja też cię kocham…
Odpowiedział mu drżącym głosem, gdy dłoń powędrowała mu pod płaszcz, zdziwił się że jego skóra jest tak chłodna i gładka. Jakby to nie była skóra, tylko… Nachalnie odpiął i zrzucił mu płaszcz.
-Marionetka, hm?!
W oczach blondyna zbierały się łzy.
-Czy to… Czy z tym kochaniem mnie oszukałeś, hm?
Spytał na pozór spokojnie. Spuścił głowę, a na tors Sasoriego kapały łzy. Rudy wziął w ręce jego twarz i przybliżył do piersi. Wskazał na serce.
-Widzisz to? Jest prawdziwe. Bije. Jest wieczne tylko dla ciebie…
Odpowiedział, a gdy niebieskooki wrócił do poprzedniego stanu, dodał zmysłowym szeptem.
-A teraz dokończ to, co zacząłeś…
Wybuchowy na nowo podjął „niedokończone dzieło”. Rozpiął mu spodnie i zsunął do kostek, w tym samym czasie lalkarz rozebrał go linkami z czakry, uśmiechając się uwodzicielsko. Mimo iż był marionetką, miał narządy potrzebne do „tego”. Deidara użył języka na swojej dłoni, by go rozciągnąć, jednocześnie całując go po karku. Czerwonowłosy jeszcze nigdy się tak nie czuł. Nie doświadczył uczucia bycia uke, właściwie to był jego pierwszy raz… Po niedługiej chwili Dei, cały mokry, wszedł w niego. Marionetkarz jęknął przeciągle, odchylając głowę do tyłu a blondynowi szalały zmysły. Był seme. Był w mistrzu. A on był tak zaciśnięty, wilgotny… Poruszał się szybko i gwałtownie, jedną paszczą pieszcząc jego członka, drugą całując, a ustami centralnymi jęcząc i wzdychając. Spleceni w mocnym uścisku, oddaleni od świata, słyszący jedynie swoje oddechy. Dei lizał go po szyi, gdy doszedł. Wyszedł z Sasoriego, zostawiając w nim uczucie pustki.
-A jednak cię kocham…
Jęknął jeszcze, biorąc w usta skarb blondyna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz