Godziny wieczorne, panienka Sharon poszła już spać. Break leżał w swoim łóżku, ale nie mógł zasnąć. Wstał więc z satynowej pościeli, podszedł do szafy, zdejmując koszulę nocną i wkładając ten swój dziwaczny strój. Do ust jak zazwyczaj wsunął lizaka i wyszedł z pokoju.
Liam od zawsze miał świra na punkcie białowłosego, tym razem go podglądał przez dziurkę od klucza. Eh, te usta wchłaniające lizaka, to spojrzenie… Chwila, chwila… On się nim podniecał? Podniósł lekko płaszcz. Rzeczywiście miał tam mały namiocik. Sam się zaczerwienił na ten widok i opuścił szatę. Spojrzał jeszcze raz w dziurkę i w ostatniej chwili uskoczył, chowając się za ścianą.
`Break.
Wyszedłem na korytarz. Panował półmrok. Rozejrzałem się, czy aby nikt nie widzi, kręcąc lizakiem w buzi. Skierowałem się w stronę łazienki, jakoś musiałem się uspokoić… Musiałem sam to sobie zrobić. Ehh, te mokre sny… Czasami chciałbym być kobietą. Wszedłem do dosyć przestrzennej, jasnej łazienki i opuściłem klapę sedesu. Usiadłem na nim, spuszczając spodnie. Wszystko dobrze, przecież nikt tego nie widzi. Złapałem się za przyrodzenie, moja ręka był chłodna, odczułem to. Drugą dłoń położyłem na jądrach i ścisnąłem je lekko. Odchyliłem głowę, przymrużając oczy. Jęknąłem cicho, a na moją twarz wpełz rumieniec. Poruszałem dłońmi, kompletnie zatracając się w przyjemności. Niedługo potem orgazm. Doszedłem, brudząc sobie dłonie i płaszcz. Zapiąłem spodnie, zlizałem lubieżnie całe nasienie z rąk, po czym ruszyłem do drzwi.
`Liam.
Poszedłem za nim. Gdy zamknął się w łazience, zapragnąłem wiedzieć co robi. Zajrzałem tam przez kąt okienka. Co prawda, nie wszystko było widać, ale to wystarczyło. Momentalnie poczułem zawał, gdy zaczął się dotykać, jego jęki były muzyką dla moich uszu. Słodkie. Półnagi, z rozkraczonymi nogami i w tej pozycji wyglądał nadzwyczaj seksownie… Jak się masturbował… Z rozmyślań obudził mnie tupot butów. Ochłonąłem i jak najszybciej ruszyłem do najbliższego pokoju. Jego pokoju, ale zanim to pojąłem, było już za późno.
Break kierował kroki do swego pokoju, a siedzący tam Liam nie miał wyboru. Wyskoczył z pomieszczenia, wpadając zaraz na swoje (nie)szczęście na białowłosego. Ich wargi się zetknęły, burza hormonów nastąpiła w okularniku. Podniecenie, pożądanie. Przyparł go do ściany, całując mocniej, nachalniej, ręce automatycznie powędrowały do pośladków Xerxesa, nie potrafił nad tym zapanować. Ścisnął je mocniej, tym samym dostarczając sobie długiego jęku, prosto w jego usta. Czerwony Duch zamknął oczy, przerywając pocałunek. Położył ręce na jego karku, a Liam zszedł na jego szyję, odsłaniając biodro i brzuch białowłosego, gdy ten odchylił głowę, rumieniąc się. Okularnik odpiął mu spodnie i złapał ręką za jego przyrodzenie. Do jego uszu dotarł słodki dźwięk. Już dłużej nie mógł się powstrzymywać. Zrzucił swój płaszcz i ściągnął spodnie, od razu robiąc Szalonemu Kapelusznikowi fisting, ręka wchodziła mu po sam nadgarstek. Wyciągnął dłoń i obrócił chłopaka tak, by ten klęczał na kafelkowej podłodze. Nic się nie liczyło. Wszedł w niego brutalnie, jednym pchnięciem, otrzymując w zamian krzyk i łzę z rubinowego oka. Poruszał się, trzymając jego sutki, gniotąc je. Był tak napąpowany, rozdzierał go od środka. Po 10 minutach doszedł, jednak białowłosy zdołał z powodu bólu zemdleć.
Liam oprzytomniał. Zabrał Breaka do swojego pokoju, opiekował się nim całą noc, aż ten wrócił do przytomności. Umył z podłogi i pośladków Breaka spermę pomieszaną z krwią. Nikt się o tym wybryku nie dowiedział, jednak czerwonooki przestał się otwierać, zastąpił to maską. Radosną maską. A Liam? Stracił jedyną szansę na miłość
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz