sobota, 19 kwietnia 2014

Orochimaru/Gaara - Strach przed nieznanym.

Orochimaru, goniony przez ludzi z Konohy wpadł w pułapkę. Genialny Sannin dał się pochwycić ludziom z Suny i został zamknięty w lochach, czekając na egzekucję.
-Nie oddamy go. To nasza ofiara. My go złapaliśmy i zginie z naszej ręki.
Odpowiedział twardo Kankuro. Na jego pomalowanej twarzy widać było złość, niesmak i irytację.
-Ale Hokage mówiła…
-Milcz. Nie obchodzą nas plany Hokage. Mamy swojego Kazekage, władza waszej Tsunade tu nie dociera.
Odburknął niechętnie lalkarz. Co za irytujący ludzie, nie dopuszczają myśli, że jest jeszcze inna władza… Niech się trzymają od ich spraw z daleka. To że są podobno najlepsi, nie znaczy, że mają wszędzie wciskać swoje pięć groszy…
W tym samym czasie Kazekage poszedł osobiście odwiedzić więźnia. Sam. Chciał ujrzeć te piękne, złote, gadzie ślepia. Dotknąć po raz pierwszy białą jak papier skórę, przeczesać te chłodne, aksamitne, czarne jak smoła włosy. Usłyszeć zachrypnięty głos wężowego. Wiek go nie interesował, nie interesowało go, co by powiedziało rodzeństwo czy ktoś inny. To bez znaczenia.
`Orochimaru.
Czy ktoś idzie? Kto to? Ah, Kazekage Suny… Jak on miał? Tak, tak. Gaara. Gaaruś. Pięknie. Wygląda jak dziewczyna… Przełykam ślinę i patrzę. Czuć od niego pustynią i chłodem. Chłodna pustynia? Chyba nocą. Tak… Mówi coś? Ale co? Nie słyszę go… Dlaczego? Czy to przez to, co mi wstrzyknęli? Odgania ich pozbawionym uczuć wzrokiem. Czy to możliwe, że w tak młodym wieku można pałać taką nienawiścią? Podchodzi do mnie, bierze moją twarz w swoje delikatne dłonie. Spogląda w moje ślipia. Co w nich widzi? Głupie pytanie. Czyste zło. Wiem co przeżywał… Dzieciństwo podobne do mojego. Skrzywienie psychiki. Ale to ma być już koniec mojej wspaniałej egzystencji.
Czerwonowłosy smakuje bladych ust, trzyma go za chude boki. Rozumieją się bez słów. Inni, a jednocześnie tacy sami. Orochimaru nie może wykonać większego ruchu, ma skneblowane dłonie z obaw, że mógłby użyć jakiejś ze swoich technik. Liże Gaarę długim językiem po bladej skórze na torsie, płaskim brzuchu. Kazekage pomrukuje, jeszcze w swoim życiu nie doznał takiej pieszczoty, wszyscy go odrzucali. Traktowali jak chwasta, szkodnika. Jego szklano zielone oczy zaszły mgłą. Czuł podniecenie, jednak nie mógł tego zrobić. Stchórzył. Uciekł od jedynej, nie bojącej się go osoby. Od nieznanego.

1 komentarz:

  1. Nietypowy paring, ale jednak ciekawy. Kto by się spodziewał, że Gaara mógłby być z Orochimaru, ale jak coś jest dobrze opisane, to ładnie wychodzi co tobie udało się zrobić. Jestem pełna podziwu i zachęcam do dalszego pisania tego typu.

    OdpowiedzUsuń