Dłoń złożona w pięść uderza o klatkę piersiową. Wszyscy naraz. Skrzydła Wolności salutują poległym, w tym jednemu.. Jednemu głupiemu.
Kiedy mówiłeś, że chcesz się pozbyć wszystkich tytanów, nie myślałem, że to tak.. Dosłownie. Naprawdę wszystkich, bez wyjątku. Dzieciaku, muszę przyznać, że mnie zaskoczyłeś.
Że przez ciebie odczuwam pustkę.
Że przez ciebie oczy mnie szczypią.
Ale nie mogę dać się ponieść chwilowym słabostkom, mimo, że zwyciężyliśmy.
Wiesz, że Żandarmeria nadal chciała zbadać twe ciało? Nawet po.. Śmierci. Ale się im nie udało.
Powoli poznajemy nowe tereny, wszyscy są zafascynowani. Szczególnie Zoe.
Dzieciaku..
Nie wiedziałem, że będę za tobą tęsknić.
"-Nic się nie martw, kapralu. Liczy się to, że zwyciężyliśmy. Prawda?"
Słyszę twój głos. Widzę twój uśmiech.
"-Eren.. Idź się umyj. Cuchniesz."
Rzucam w odpowiedzi w myślach. Salutujesz i odchodzisz. Znikasz.
Idioto..
Spoglądam na swoją dłoń. Czy to..
-Kapralu, płaczesz?
To głos Zoe. Unoszę głowę do góry, pełny pewności siebie.
-To deszcz. Pada. Nie widzisz?
Odpowiadam opanowany. Dziewczyna poprawia okulary, otwiera ust.
-Ale przecież nie..
-Pada. To deszcz.
Przerywam jej, po czym szybko odwracam. Nie powinni mnie widzieć w tym stanie.
Zastanawiam się wracając do kwatery, jak.
Czemu cię nie powstrzymali, gdy z depresją wypisaną na twarzy i wrzaskiem "Zabiję wszystkich tytanów! WSZYSTKICH!" postanowiłeś zabić i siebie? Nie byłeś tytanem. Nie w naszych oczach.
A potem..
Twoje ciało przebite ostrzem na te stwory.
Ty..
Smutne, ale ciekawe.
OdpowiedzUsuń